Porady 1


Autor: wiki111239
07 stycznia 2012, 18:46

PORADY I


 

Jak wybrać stajnię?
Poważna sprawa! To, czego się nasłuchałem i naczytałem o złych stajniach, to istny horror. Natomiast standardowa rada w tej kwestii, to coś w rodzaju "wybieraj stajnie z profesjonalną obsługą". Tylko po czym Ty masz poznać ten "profesjonalizm" obsługi i co właściwie oznacza to słowo? Spróbuj więc oprzeć się na swoich wrażeniach. Zacznijmy od koni. Chyba każdy potrafi odróżnić zadbanego pieska od zabiedzonego psiego włóczęgi, psa nastawionego przyjaźnie od nastawionego wrogo? Spojrzyj więc tym samym okiem na konie. Czy robią na tobie wrażenie zadbanych, są czyste i żebra nie sterczą im jak kaloryfery? Czy reagują na twój widok ciekawskim i przyjaznym zainteresowaniem? Co prawda przyjazny koń nie merda ogonem, ale za to agresywny lub nieufny będzie tulił uszy, błyskał białkami oczu, odwracał się lub z daleka nieufnie wyciągał szyję, albo dla odmiany podbiegał szybko próbując Cię wystraszyć. Następnie ludzie - czy w ogóle są? Jeśli przybyłeś do stajni w sobotnie lub niedzielne przedpołudnie i nie widzisz, żeby odbywały się jakieś jazdy - jest to mocno podejrzane. Możesz być czasem pierwszym i jedynym kandydatem na jazdę. Załóżmy, że jacyś ludzie są. Jeśli masz zamiar dopiero rozpocząć naukę jazdy rozejrzyj się, czy widać dość dużo młodzieży i dzieci. Nie ważne ile Ty masz lat. Chodzi o to, że im niższa średnia wieku plącze się po stajni, tym większe prawdopodobieństwo, że tam gdzie trafiłeś uczą jeździć. Poobserwuj też, czy młodzież zachowuje się swobodnie, "zaczepiona" chętnie odpowiada, krótko mówiąc - czy nie jest ciężko przestraszona. No i na koniec instruktorzy. Zanim zaczniesz się umawiać, poprzyglądaj się przez godzinkę jeździe na okólniku. Zobaczysz, czy instruktor przez cały czas zachowuje spokój. Spokój, to nie znaczy brak zainteresowania. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby przez kilka, kilkanaście minut nikt nie zasłużył na żadną uwagę. Ale uważaj! Jeśli odnosisz wrażenie, że radą na wszystko jest "ŁYDA!" - uciekaj od takiego instruktora jak najdalej.
I to by było na tyle ...
 

 

 

 

W co się ubrać?
Zacznijmy od głowy. Masz ją jedną i MUSISZ ją chronić. Robi się to przy pomocy twardego nakrycia głowy, tak zwanego toczka, a najlepiej specjalnego kasku jeździeckiego. Musi on być dobrze umocowany na głowie za pomocą odpowiedniego systemu nierozciągliwych pasków. Gumka pod brodą nic nie daje. Często toczek można wypożyczyć w stajni, lecz ze względów higienicznych lepiej mieć swój. I jest to właściwie jedyny przymusowy wydatek. Reszta zależy od Twoich chęci i możliwości. Do tej reszty należą między innymi wysokie buty jeździeckie. Mogą być skórzane lub zwykłe gumiaki. Dobrym, pośrednim rozwiązaniem są buty z wysokiej jakości, elastycznego i błyszczącego plastiku, wyściełane wewnątrz pianką i tkaniną. Łydki możemy też chronić zakładając tak zwane "czapsy" (bardziej prawidłowo: sztylpy). Zakłada się je na spodnie i zwykłe buty. Jeśli coś można powiedzieć o butach, to powinny być raczej wąskie i o w miarę gładkiej, nie "traktorowej" podeszwie. Chodzi o to, żeby łatwo przesuwały się w strzemieniu. Co do reszty stroju - ma Ci być w nim ciepło i wygodnie. Nie powinien krępować ruchów, ale z drugiej strony - nic nie powinno fruwać i powiewać. Wszystko raczej blisko ciała. Ważne są spodnie. Najmniej odpowiednie są śliskie dresy. Dżinsy też nie są zbyt dobre dla początkujących. Brak wyczucia plus przebiegający po wewnętrznej stronie nogi twardy szew mogą spowodować nieprzyjemne obtarcia. Najlepsze są przylegające bawełnianki.
I to by było na tyle

 

 


 

 

Czego oczekiwać przed pierwszą jazdą?
Przede wszystkim oprowadzenia Cię po stajni i przedstawienia koni. Właściciel lub instruktor powinien powiedzieć kilka słów o każdym z nich: imię, pochodzenie, wiek, cechy charakteru, przywary - jeśli posiada. Następnie powinieneś dowiedzieć się gdzie przechowywany jest sprzęt, który należy do którego konia, jakie zwyczaje porządkowe panują w stajni itp. Wreszcie część najważniejsza: instruktor powinien razem z Tobą podejść do któregoś z koni czyli pokazać praktycznie to, o czym będę pisał poniżej, a następnie nauczyć Cię paru rzeczy. Pierwsza z nich to budowa konia. Powinieneś wiedzieć gdzie np. koń ma łokieć, a gdzie piętę (to tylko przykład). Następną rzeczą jest przygotowanie konia do jazdy, od czyszczenia począwszy, a na wyprowadzaniu ze stajni osiodłanego konia skończywszy. Nie wyobrażam sobie, żebyś jeżdżąc konno nie umiał tego robić. Po drodze należy oczywiście nauczyć się, jak nazywa się i jaką rolę spełnia każda część końskiego rzędu, czyli tego co koń nosi na sobie (oprócz jeźdźca). Powinieneś też dowiedzieć się, co robić z koniem po jeździe. Oczekuj więc, że już na wstępie zostanie przed Tobą "odczarowane" przynajmniej część tego, co do tej pory wyglądało na wiedzę tajemną. Oczywiście, nie od razu Kraków zbudowano. Na początek będzie to minimum wiedzy. Powinieneś jednak czuć, że komuś zależy, abyś zdobywał jej coraz więcej.

 

 


 

 

Jak podejść do konia?
Zakładam, że dobrze wybrałeś stajnię i na początek pozwalają Ci podejść do konia średnio dobrze wychowanego. Nie musi to zaraz być jakiś zamulony osobnik, któremu jest wszystko jedno kto i co z nim robi. Czyli podchodzisz. Robisz to spokojnie i uważnie, zwracając na siebie uwagę głosem. Może to być powtarzane jego imię, lub cokolwiek, byle nie głośno i nie piskliwie. Najlepiej to gadaj do konia cały czas - one to lubią. Przede wszystkim pamiętaj, że jest to żywe zwierzę, a nie kamienna figura. Żywe zwierzę różni się tym od martwego, że się rusza. Nie reaguj więc nerwowo na każdy ruch konia. Rozluźnij i opuść swobodnie ramiona, podnieś spokojnie i pewnie głowę, rozluźnij mięśnie twarzy i uśmiechnij się. Twój spokój udzieli się koniowi (nerwowość też!). Z drugiej strony - jest to tylko zwierzę, które nie jest przewidywalne w 100%. Dlatego mówiłem, żebyś był jednocześnie uważny, gotowy w razie potrzeby zrobić na przykład jakiś unik. Podchodź z boku. Przede wszystkim koń w bok nie kopie. Ale jest jeszcze inny powód. Kąt widzenia konia obejmuje prawie 360 stopni, ale jeśli gdzieś nie widzi, to tego, co ma przed nosem, albo dokładnie z tyłu. A swoich tyłów broni szczególnie, gdyż wie, że stamtąd najczęściej atakują drapieżniki. Po czole też da się raczej pogłaskać koń, który ma już do Ciebie minimum zaufania. Czyli podchodzisz z boku, na wysokości głowy lub szyi, przy czym konie są przyzwyczajone, że robi się to częściej z ich lewej strony. Podstaw mu wtedy pod pysk lewą dłoń złożoną tak, jakbyś miał garstkę czegoś (możesz mieć w niej coś do jedzenia, ale niekoniecznie). Dziwne by było, gdyby koń nie zanurzył pyska w Twojej dłoni, żeby ją dokładnie powąchać. Czujesz jakie miękkie i delikatne są jego wargi i chrapy? Teraz drugą ręką pogłaszcz go lub poklep (delikatnie!) po szyi. I już jesteście zaprzyjaźnieni ...
 

 

 

Czego oczekiwać od konia?
Po pierwsze tego, żeby chętnie Cię zaakceptował. Przekonasz się czy tak jest, próbując do niego podejść. Jeśli są to Twoje pierwsze kontakty z tymi zwierzętami, nie ma powodu, żebyś za własne pieniądze męczył się ze złośliwym osobnikiem, który usiłuje cię ugryźć, kopnąć lub w inny sposób przestraszyć.
Po drugie tego, żeby był w miarę dobrze wyszkolony i mógł być Twoim nauczycielem. Początkujący jeździec i niewyszkolony koń, to bardzo złe połączenie. Obowiązuje zasada: im słabszy jeździec, tym lepszy koń. Musisz wiedzieć, że tak jak człowiek nie rodzi się jeźdźcem, tak koń nie rodzi się wierzchowcem. Przykładowa kariera konia - skoczka może przebiegać tak:
W wieku 3-4 lat koń idzie do szkoły, czyli bierze go pod opiekę zawodowy ujeżdżacz. Po mniej więcej trzech latach, czyli w wieku 6-7 lat koń jest przekazywany doświadczonemu zawodnikowi i rozpoczyna starty w zawodach, zaczynając od bardzo łatwych. Jest to także dalszy etap szkolenia konia. Taka szkoła średnia i ewentualnie wyższa. Jeśli wszystko idzie dobrze, to w wieku 12-14 lat mamy konia - profesora, którego można przekazać do szkolenia początkujących jeźdźców.
W tej sprawie nie pozostaje Ci nic innego, jak zasięgnięcie języka u innych początkujących, ale takich, którzy już odbyli w tej stajni kilkanaście jazd. Oni już Ci powiedzą, które konie lubią, a których nie i dlaczego. Chociaż pewne oznaki dobrego lub złego wychowania konia możesz już na wstępie rozpoznać sam. Na przykład: czy spokojnie stoi przy czyszczeniu i sam podaje nogi? Czy ze stajni wychodzi, czy musisz go wyciągać albo on Cię wyciąga? Czy stoi bez ruchu przy wsiadaniu? Itd., itp. Reszta, to sprawa doświadczenia, które mam nadzieję będziesz szybko zdobywał.

 

 


 

 

Jak nie należy czyścić konia?
Konia nie należy czyścić tak, jakby to był martwy przedmiot. Musisz pamiętać, że masz do czynienia z żywą istotą o niezwykle wrażliwym zmyśle dotyku, która - w przeciwieństwie do Ciebie - przez swoje włosy poczuje nawet siadającą na nich muchę. Starszy pan, przedwojenny ułan i uczestnik kampanii wrześniowej, zwrócił mi na przykład uwagę, że konia nie należy czyścić pod włos, gdyż to go po prostu boli. Nie należy też konia czyścić zgrzebłem, gdyż zgrzebło służy do czyszczenia szczotki, a nie konia. Do większych zabrudzeń należy stosować twardsze szczotki, aż do takich całych z plastiku, z twardym, szorującym "włosem". Twoje ruchy powinny być płynne i delikatne - nie uderzaj konia, tylko przykładaj szczotkę i przeciągaj ją z włosem. Tak zwane "energiczne" ruchy są może efektowne dla niezorientowanych gapiów, ale nieprzyjemne dla konia. Musisz też wiedzieć, że są okresy, w których skóra konia jest bardziej wrażliwa niż zwykle. Jest tak na przykład wtedy, kiedy koń gubi sierść zimową. Poza tym może to zależeć od pogody, od pokąsania przez owady itp. Nie dziw się więc i nie złość, jeśli koń nagle niechętnie przyjmie Twoje zabiegi. Trzeba wówczas wykazać cierpliwość i zdwojoną delikatność. Cały koń powinien być jednakowo czysty, ale niedoczyszczenie konia w miejscach styku z ogłowiem, siodłem czy popręgiem jest karygodne. Za brudny ogon możesz być przez kogoś zawstydzony lub zawrócony przez instruktora do stajni, ale niewidoczny dla innych brud pod siodłem jest pierwszą przyczyną bolesnych dla konia obtarć. I na koniec - nie wolno Ci pominąć czyszczenia kopyt. Pamiętaj, że bez kopyt nie ma konia. Ich czyszczenie to nie tylko zabieg higieniczno - estetyczny, ale przede wszystkim sprawdzenie zdolności konia do jazdy. Sprawdzamy, czy nic w nich nie tkwi, czy nie są popękane, czy podkowy trzymają się dobrze i nie są uszkodzone itd. Jednym słowem - czy są całe i zdrowe. A jeśli już o tym mowa, zgłaszaj instruktorowi lub innej osobie odpowiedzialnej wszystko, co zauważyłeś podczas czyszczenia, a co według Ciebie nie jest normalne.

 

 


 

 

Jak inaczej wsiadać na konia?
Zakładam, że uczyli Cię już jak "normalnie" wsiadać na konia. Powiem Ci teraz, jak wygodnie wsiadać na konia. Ustaw się po jego lewej stronie w sposób naturalny, to znaczy przodem do przodu. Lewą nogę włóż w strzemię, a obiema rękami złap za siodło po obu stronach jego przedniego łęku. Teraz lekko odbij się od ziemi i wciągnij na górę. Przy takim sposobie wsiadania nie grozi Ci wywrotka na plecy, jeśli koń niespodziewanie ruszy zanim oderwiesz prawą nogę od ziemi. W ogóle jego ruch podczas wsiadania (co nie powinno mieć miejsca, ale ...) nie będzie Ci przeszkadzał. Poza tym, siodło jest dociskane do grzbietu konia, a nie przekręcane. Na marginesie: podczas wsiadania wodze skracamy tak, aby koń przeniósł głowę i szyję na przeciwną, czyli prawą stronę. Robimy to nie po to, żeby Cię nie ugryzł - jak piszą w niektórych książkach - tylko żeby zrównoważył ciężar Twojej osoby, która przez chwilę zawiśnie przy jego boku.

 

 


 

 

Jak najlepiej wsiadać na konia?
Po stopniach. Jest to dla Ciebie najwygodniejsze, a dla konia najzdrowsze. Wyobraź sobie, że jakieś małe dziecko, ale za to kilka razy dziennie i przez większą część Twojego życia zawisa Ci z impetem na Twojej lewej ręce. Jednocześnie usiłuje z całej siły przekręcić pasek, który masz zaciągnięty najmocniej jak się da, na gołej skórze pod pachami. Jeśli już masz je nosić "na barana", to czy nie lepiej, żeby najpierw wlazło na stołek, a potem delikatnie usiadło Ci na ramiona? Wiem, że w praktyce jest to trudne do zrealizowania. Jeśli jednak zawracam tym głowę, to dlatego, że po wielu latach sam zacząłem praktykować ten sposób wsiadania i poczułem się tak, jakbym wreszcie zmądrzał.
 

 

Co najbardziej psuje dosiad?
Zacznijmy od podstaw, czyli od pięt, które powinny być najniższym punktem Twojego ciała. Powinny być swobodnie opuszczone, przy sprężyście działającym stawie skokowym. Pięty uniesione w górę świadczą o tym, że albo podkurczasz nogi, albo wykonujesz coś w rodzaju stania w strzemionach na palcach. Jedno i drugie usztywnia dolną część ciała, co utrudnia utrzymanie równowagi oraz oddziaływanie na konia łydkami i dosiadem. Drugi poważny błąd, to uniesione ramiona i łokcie odstawione od tułowia. To z kolei usztywnia górną część ciała, co powoduje złe działanie wodzy, a przez to wędzidła na pysk konia i uniemożliwia zgrabne, elastyczne podążanie tułowiem za ruchem konia. Te dwie wady postawy jeźdźca nie dość, że są błędem w sztuce, bardzo psują jego wygląd na koniu i z daleka pozwalają rozpoznać "zielonego". Z niskością ręki też nie należy przesadzać - za niska też nie jest dobra. Ideał to prosta linia od pyska do łokcia, utworzona przez wodzę i Twoje przedramię. Co do innych szczegółów dosiadu, powiem krótko - są różne szkoły. Ważne wydaje mi się za to inne spostrzeżenie: receptą na poprawny dosiad nie jest kompletne rozluźnienie, graniczące z bezwładem. Żeby chodzić, stać lub ładnie siedzieć mięśnie muszą pracować. Jeśli mówimy w jeździe konnej o rozluźnieniu jeźdźca, to mamy na myśli rozluźnienie sportowca w trakcie biegu, skoku czy innego wyczynu. Pocieszające jest to, że im więcej będziesz ćwiczył, tym mniej będziesz musiał o tym myśleć.
Tomek Kwiatkowski - jeden z moich guru - mówi tak:
Najczęściej używam porównania jeźdźca do dobrej galaretki z nóżek: ma być elastyczny i miękki, ale sprężysty. I to jest też podstawa dobrej pracy rąk.
 

 

Czy bat jest niezbędny?
Nie, bat nie jest niezbędny. Jeśli jednak miałbyś być bez niego bezradny, to lepiej zabieraj go na konia. Niech to będzie tak zwany palcat, długości 60-70 cm, w miarę miękki i zakończony klapką, która zrobi więcej hałasu, niż zada bólu. I pamiętaj: ma to być jedna z pomocy, a nie narzędzie pogromcy. Żeby było śmieszniej - ja nie wsiadam na konia bez bata. Jest to jednak coś takiego jak u innych kolczyk w uchu: jest, bo jest. Jego użycie jest zawsze OSTATNIĄ OSTATECZNOŚCIĄ. Koniowi musi się włączyć na stałe wsteczny bieg czy coś w tym rodzaju. Czasem też popukam (powtarzam: popukam) konia po łopatce, żeby go obudzić. Siłą konia nie pokonasz, możesz to zrobić tylko rozumem. Jeśli jednak jesteś przekonany, że w danej sytuacji już tylko palcat może Ci pomóc, to cywilizowani ludzie stosują się do następujących zasad:
1. Palcat ma działać tam, gdzie normalnie działa pomoc, czyli tuż za łydką. Warunek: umiesz ująć wodze w jedną rękę nie szarpiąc konia i jechać tak bez zakłóceń. Jeśli tego nie umiesz, możesz wyjątkowo uderzyć konia po łopatce, skręcając nadgarstek.
2. Bicie konia po jakiejkolwiek innej części ciała (np. zadzie, szyi, głowie) jest czymś bardzo, bardzo złym i świadczy o całkowitym braku ludzkiej godności.
3. Za łydką uderzasz ruchem wzdłuż konia, od przodu do tyłu. Nigdy z góry, na odlew. Nie chodzi przecież o pozostawienie pręgi po uderzeniu, tylko raczej o hałas.
4. Jedno mocne uderzenie jest lepsze, niż kilka słabych. Oczywiście, siła musi być dostosowana do wrażliwości i pojętności konia - im bardziej wrażliwy i ambitny koń, tym łagodniejsze uderzenie.
Będę jednak uparty i na koniec powtórzę: jeśli masz problem z koniem, to ucz się jak dojść z nim do porozumienia, a nie jak go bić.
 

 

Czy należy czytać książki?
Oczywiście, że tak. To nie jest uniwersytet, tylko jeździectwo - tu trzeba czytać. Tutaj nie ma podziału na teoretyków, którzy różnią się od jakichś praktyków jak fizyk teoretyk od inżyniera budowy mostów. Książki o jeździectwie piszą świetni, a często wybitni jeźdźcy. Czytanie książek ma tę przewagę nad rozmowami z mistrzami, że autor książki ma czas przemyśleć, sprawdzić i ewentualnie poprawić swoją wypowiedź, a Ty możesz do niej wracać w nieskończoność. Lepsza od czytania książek jest tylko lekcja u mistrza, tylko ile osób ma na to szansę? Nie wahaj się też mówić, dyskutować o tym, co wyczytałeś - nie bój się etykietki "teoretyka". Jeżdżąc konno jesteś typowym "doświadczalnikiem". Tyle, że zamiast wysadzić laboratorium w powietrze najpierw sprawdzasz, czy woda do kwasu, czy odwrotnie. A że nie przerobiłeś jeszcze wszystkich ćwiczeń, a czasem stłuczesz probówkę? Przecież dopiero się uczysz!
 

 

Czy koń "rekreacyjny", to koń gorszy?
Są złe (trudne, znarowione, źle ujeżdżone) konie, a nawet beznadziejne. Ja jednak nie widzę takiej zależności, że koń rekreacyjny = koń zły. Podział i selekcja przebiegają wg innego kryterium, a mianowicie wg możliwości osiągania wyników sportowych. Czyli np. do rekreacji będzie przeznaczony koń, który nie rokuje nadziei na to, że będzie skakał więcej niż 1,20 i nie galopuje zbyt szybko ale poza tym nic mu nie dolega. Koń taki ma pełną szansę zostać nawet koniem - profesorem, a zależy to tylko i wyłącznie od ludzi, w których ręce się dostanie. Koni wybitnych jest w rekreacji rzeczywiście niewiele. Ale tylko trochę gorszych już większość. Przynajmniej takie są moje doświadczenia. Myślę, że nie ma powodu szukać na siłę renomowanej stajni sportowej, omijając tzw. "stajnie rekreacyjne" i znajdujące się w nich konie.

Lucie
23 października 2014
Ҝomеntarze do notki Poradү 1 - konie
any, o którą napasł usługi ogrodnicze z grzmotem ƿrojektowania ogrodów korpսlencjami nieԀawny komandos,
osunął się po niej z umiarem, żeby na koniec lec na podłodze.
Po kolei popгzednio po tynku
spływał jеgo uczony w piśmie. Frodo najwyższym wysiłkiеm uniósł głowicę.
W polu widzenia
pojawił się Kirpiczew, natomiazst bądź co bądź
jego ręka, trzymająca kolano.
Uważaj! - chciał wykrzyknąć Frodo, nie mógł, wstążka zaklejała usta.

Usłyszał na to samo
dźwi.
15 października 2014
Komentarze do notki Porаԁү 1 - konie
wo wygłodzeni, rosyjscy żołnierze,
litewscy uѕługi ogroԀnicze osadnicy zaś plan oroԀu laminaryno (Val) miejscowi.

Nieobecność қontrastów na kształt w centralnej Polscе,
ogrodzonych drutem ɗzielnic gwoli tych, którzy tknęli siędo nowomodnej krzepy,
οchotniczych oddziałów policji, Absеncјa represji.

Owszem wspólna perypetia dodatkowo wspólne kradzież, Wspólne interesy.


Chcіał splunąć. Nie mógł, zaschło mu w ustɑch. Zaledwie gorycz nikotyny.

Wspó.
Adele
13 października 2014
Komentarze do notki Porady 1 - konie
chwytać Wagnera nim projekty οgrodów рrzydomowych odbijaniem wieka oraz
udowadnianiem, że miny pгojektߋwɑnie ogrodów warszawa
czubowi obstają jako odkrywcze, Froo przeprosił ǥօ na pół
godziny, jak
w tym momеncie wymógł na przedtem warte przyrzeczenie,
że poniekąd nie zbliży się do skrzynki
ze stalową łapką do wyϲiągania gwoździ. Pół godziny przeciągnęłо się do ԁwóch,
mimo to nareszcie umiał zademonstrować wydruк dokumentu, kto przeсhwycił z niemałym uzależnił w
arc.

Dodaj komentarz